Wiele osób uskarża się na konieczność rozciągania po treningu. Twierdzą, że jest to zajęcie żmudne i czasochłonne. Tymczasem nie powinno się lekceważyć roli rozciągania. Nie zajmuje ono wiele czasu – w zupełności wystarczy kilka minut, a pozornie zaoszczędzony czas może skutkować kontuzjami. Mięśnie nierozciągnięte są usztywnione i zbite. W czasie późniejszej aktywności, nawet polegającej na powrocie do domu, dużo większe jest prawdopodobieństwo ich naciągnięcia, a nawet naderwania. Mięśnie mają naturalne predyspozycje do przykurczania na skutek intensywnych treningów czy pracy w trybie siedzącym, co także objawia się kontuzjami i dolegliwościami bólowymi. Samo rozciąganie pozwala przedłużyć efekt treningu i popracować nad sylwetką. Kilka regularnych cykli pozwoli zauważyć, że sylwetka i obwody naszego ciała są widocznie wysmuklone. Dobrym eksperymentem jest także rozciąganie przed treningiem cardio: kilka minut takiej aktywności sprawia, że mięśnie inaczej pracują w trakcie treningu właściwego.