Na filmach i w teorii wszystko wygląda pięknie. Pobudka o świcie, prosto na trening, powrót do domu i zbiórka do pracy… W rzeczywistości jednak zdecydowana większość z nas ma problem, by rano zwlec się z łóżka. Próby zmiany tego stanu rzeczy zwykle kończą się mocnym postanowieniem, że od jutra już na pewno zaczynamy biegać. Tylko, że to jutro nigdy nie następuje. Przede wszystkim należy się upewnić, że niechęć do porannego ćwiczenia rzeczywiście wynika z niedostatków naszej woli czy niewystarczającej motywacji. Zdarza się bowiem, że przyczyną jest rzeczywiste niewyspanie. Aby móc aktywnie zacząć dzień, przesypiać powinniśmy przynajmniej siedem godzin. Chcąc ćwiczyć skoro świt, musimy położyć się wcześniej spać. Jeśli ten punkt mamy już odhaczony, przygotować należy plan ćwiczenia, uwzględniający zarówno rozgrzewkę, jak i faktyczne działanie. Dla większej motywacji dzień wcześniej można przygotować strój i buty. Nie wymagajmy od siebie niemożliwego. Jeżeli nigdy nie ćwiczyliśmy rano, nie zakładajmy od razu, że wstaniemy rano i przebiegniemy kilka kilometrów. Wystarczy zacząć od krótkich ćwiczeń ogólnorozwojowych – na początek 15 minut wystarczy.